Zygmunt August miał rozmach! Jak już zamówił arrasy to wersję exclusive! Przyjechały z Brukseli – bo w XVI wieku tam najpiękniej tkali. Wełna, jedwab, złote i srebrne nici tkają opowieść. A właściwie opowieści, bo są biblijne i są heraldyczne. Mnie najbardziej urzekają bestiariusze. Ptactwo wszelakie, zwierzaki z bliskich i dalekich stron. I smoki też są… Jest ich dzisiaj blisko sto czterdzieści, i niezwykle rzadko można je wszystkie zobaczyć bo też i czułe są mocno. Światło, temperatura, wilgotność i takie tam... Zatem rzadko i niechętnie pokazywana jest cała kolekcja na raz. Z tym większymi emocjami tłumy ruszyły by odwiedzić Wawel a w komnatach –„Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–192”. Na kilku piętrach w szeregu komnat, sal - i te olbrzymie płótna i te niewielkie. I te świetnie zachowane i te mocno zniszczone. A i też opowieści o tym kto robił, jak rozpoznać warsztat, kto i jak konserwacji poddał itd. itd. Gdyby komu wrażeń było mało a wieczorową porą na Wawel zawitał – na dziedzińcu arkadowym „theatrum” się dzieje. Multimedialna opowieść zamienia dziedziniec w scenę na której głównymi aktorami są arrasy Augusta.
tekst i fot. ©LucynaMariaRotter