Na początek nauka –najpierw sprawdzić jakie są wystawy… Nie sprawdziłam – i załapałam się na zmianę ekspozycji. Zobaczyć (nomen omen) można było tylko jedną – „Miejsca, których nie miałem zamiaru zobaczyć” Radka Szlagi. Nie zawsze potrafię znaleźć sens w sztuce najnowszej. Może dlatego, że jako semiolog kultury zbyt wielką wagę przykładam do warstwy znaczeniowej; dzielę włos na czworo szukając sensu przekazu tajemnego lub zupełnie jasnego kodu zakorzenionego w kulturze… A artysta XXI wieku czasem skupia się na samych jeno emocjach wywołanych kształtem lub barwą (nie wspominam nawet o kuriozalnych sytuacjach, w których twórca hojną dłonią obdarza swoje prace całą serią znaków i symboli – lecz używa ich bez świadomości i celowości!).
„Miejsca, których nie miałem zamiaru zobaczyć” mile mnie zaskoczyły. Jest w nich jakiś dialog między tym co stare i współczesne. Akt tworzenia: świata, natury, człowieczeństwa, przy czym trudno dookreślić, w którym kierunku akt twórczy następuję. Formy, które następują po sobie zaczynają wpisywać się w narrację historii, kultur, relacji. Może coś zaczynam „rozumieć”, może współczesny artyzm czasem posługuje się językiem dawnych znaków…