Ostatnio znalazłam w Warszawie fajnego smoka (wersja bazyliszek ) No tak to już jest, że kto czego szuka – to znajduje! I w sumie nawet ciut zawiedziona byłam, że na czasowej wystawie „Zwierzęta w Warszawie. Tropem relacji” w Muzeum Warszawy tych stworów nie było. Ale może Bazyliszek osobnej wystawy się doczeka (takie smocze krakowskie przyzwyczajenie i sympatie… ).
A sama zwierzęca wystawa – fantastycznie opowiedziana! Zwierzaki – te większe i te maleńkie – towarzyszą nam każdego dnia, Czasem wręcz niezauważalnie. Niby ich obecność kojarzy się bardziej ze wsią, lasem, polami… a tu w mieście… A jednak! Opowieść się snuje: zwierzęta dzikie, jako towar, jako pracownicy, jako towarzysze, jako sąsiedzi… No są. Czasem to są bardzo konkretne opowieści – jak ta o śwince Lily, czasem takie normalne gdzieś na marginesie wielkomiejskiego życia, czasem nawet nie uświadomione – że jednak zwierzęce – wachlarze, etole… Czasem w wersji art. a czasem dokumentalnej foty.
Generalnie – świetna opowieść i świetny pomysł! A i wystawienniczo nieźle pomyślana z wykorzystaniem eksponatów, filmów, światła i koloru, gdzieś tam w tle dopełnia dźwięk. No fajne!