Pasterz Endymion pasał stado owiec. Któregoś dnia zobaczył boginię Selenę (tę od księżyca). Zakochali się w sobie do nieprzytomności! Spędzali ze sobą czas, patrzyli sobie w oczy i takie tam 😉 Endymion zapomniał o stadzie, owiec nie wydoił… Ale ich mleko wylewające się spowodowało że powstały mlecznobiałe tarasy Pamukkale, które w blasku księżyca lśnią iście romantycznie opowiadając o miłości zakochanych…
Od starożytności słynęła Pamukkale! Bo i widok to zadziwiający… Jęzory białego wapienia wypłukiwane mineralnymi wodami (17 różnych źródeł), trawertynowe zbocze wywala bezczelnie. 😊 A turyści tym gestem mało grzecznym zachwyceni!
W języku turecki Pamukkale znaczy tyle co bawełniany zamek. Może faktycznie trochę do warowni to zbocze podobne…
Miejsce powiązane mocno z Hieropolis pobliskim. Tam słynne uzdrowisko było i baseny termalne a te same złoża wód wytworzyły śnieżnobiałe (i zielonkawe czasem „kałużach” u podstawy) twory. Właściwie to kusi bezsprzecznie by się w wodzie zanurzyć albo choć pobrodzić. I nie dziwimy się! Ślisko że można tyłkiem wpaść do wody – ale podobno ta woda ma właściwości nie tylko lecznicze ale i upiększające… Więc w sumie poślizgnięcie się wskazaną i oczekiwaną atrakcją jest. Trzeba tylko wybrać czy padać na tyłek czy na twarz… 😊 😊 Większość naturalnych basenów eliminuje jednak takie zapędy – bo zakaz. Ale w jednym lub dwu wejść do wody można. W sumie kawałeczek dalej piękne (naprawdę piękne!) baseny Kleopatry z tą sama wodą.
W sumie to bardzo bajkowe i romantyczne miejsce i wcale się nie dziwię, że co kawałek widziałam fot sesje młodych par. Biel sukien panien młody pięknie współgrała z bielą zbocza Pamukkale. Taki prawie biały tren ozdobiony biżuterią kwitnących krzewów dokoła natura dała jako anturaż do sesji…






