Pustelnia Złotego Lasu… Fajne te nazwy kameduli nadawali swoim eremom. Rytwiany – bo o nich mowa, to fundacja z 1621 roku. Wojewoda krakowski Jan Tęczyński i jego brat Gabriel wojewoda lubelski sprowadzili tu mnichów, fundując równocześnie dla nich erem. Założony na równinie wśród sosnowych sandomierskich lasów nad rzeką Czarny – w pełni zasługiwał na swoją nazwę, choć ona sama wzięła się nie tyle od piękna otaczającej go przyrody a od przekazania przez Tęczyńskiego eremowi wielu naczyń liturgicznych, wśród których wyróżniała się szczerozłota puszka na komunikanty wysadzaną szmaragdami i diamentami. Sam erem… cóż… Pustelnie jak w większości fundacji na ziemiach polskich, w równych czterech szeregach. W sumie „domków” eremickich było szesnaście. W centralnej części kościół. Pustelnie i klasztor były otoczone ogrodami i sadami. Do zabudowań eremu należały także jak to u kamedułów, między innymi: piekarnia, pasieka, browar, gorzelnia, kurnik, stajnie dla bydła oraz stodoły a nawet apteka. Sam kościół – tu akurat dość mocno zgodny architektonicznie z przepisami zakonnymi (W konstytucjach zakonnych kamedułów są bardzo dokładne wytyczne jak zbudowane powinny być kościoły, czy pustelnie mnichów. Wytyczne podane są co do centymetra!). W Rytwianach jest to jednonawowa świątynia z silnie zarysowanym chórem zakonnym zajmującym około 1/3 długości kościoła. Od strony południowej i północnej usytuowano kapitularz, zakrystię i po dwie kaplice komunikujące się ze świątynią. W zakrystii wydzielone zostały dwie przestrzenie: kaplica i miejsce na lavabo (lawaterz). Jedynym odstępstwem od reguł zakonnych jest bogaty wystrój wnętrza, z polichromią wykonaną przez kamedułę włoskiego Wenantego z Subiaco.
Dzisiaj w Pustelni Złotego Lasu, kamedułów już nie ma. Erem został zlikwidowany w 1820 roku. Teraz obiekt pełni funkcję hotelowo – restauracyjną, a sam kościół – sakralną. Można przyjechać, odpocząć w miłych okolicznościach przyrody, zjeść coś tam miejscowego. I… na pewno wyciszyć się… Bo choć modlitw mnichów nie słychać w Rytwianach już od ponad stu lat, to jakoś nie bardzo się ma tu ochotę nawet rozmawiać podniesionym głosem. Cisza jest chyba integralnym elementem wystroju. Zakłóca ją wyłącznie szum drzew….