Na przełomie XIII i XIV wieku w Chęcinach wyrósł warowny zamek. Jak to wówczas w zwyczaju było – na samym wierzchołku wzgórza… Zamek od początku miał dobry PR. Zwoływano w nim zjazdy możnowładców i rycerstwa… A nawet skarbce całe deponowano. Tak zrobił biskup gnieźnieński w obawie przed Krzyżakami. Widoki z zamku ładne. W sumie na tyle wysoko, że bezpiecznie się można czuć. A i sam zamek taki w sam raz – przytulny Może dlatego był rezydencją królowych i wdów po królach. Przy czym dla porządku należy dodać, że panie nie zawsze z własnej woli i ochoty tu pomieszkiwały… Zameldowała się w zamku Adelajda – druga żona Kazimierza Wielkiego, ale i jego siostra Elżbieta. No i oczywiście moja ulubienica spośród królowych polskich – Bona Sforza. W XVII wieku w czasie rokoszu Zebrzydowskiego zamek zdobyto i trochę zrujnowano ale został odbudowany a nawet rozbudowany nieco. Potem Szwedzi zrobili swoje… popadał w ruinę… no i mamy teraz romantyczne ruiny na wzgórzu… A podobno gdy księżycowa noc jest, widać czasem na murach jakieś cienie, czasem czarna dama się zaczyna snuć po dziedzińcu. Niektórzy zarzekają się, że to duch samej Bony powraca na swoje królewskie ziemie…