Miasto Bodzentyn. To znaczy prawa miejskie uzyskało w XIV wieku, i tak było do XIX. Potem na ponad sto lat prawa miejskie Bodzentyn stracił by odzyskać je w 1994 roku. Warto tu przyjechać z kilku powodów. Miłośnicy zabytków urbanistyki (i drewnianej zabudowy – i murowanej) znajdą tu perełki. I fascynaci tanatoturystyki – też, bo ciekawe cmentarze (katolicki i żydowski i wojenny) oraz mogiły powstańcze. Ale… na pewno warto odwiedzić ruiny XIV- wiecznego pałacu biskupiego. Biskup krakowski Bodzęta wzniósł tu na początek drewniany dwór. Dwór dość szybko podupadł a w tym samym miejscu biskup Florian Mokrski zainicjował murowaną zabudowę. I chyba nie najgorzej mu wyszło skoro podobno w 1410 roku sam Jagiełło się tu zatrzymał i nawet posłów podejmował. Następne rozbudowy i przebudowy dały kolejno renesansowy i barokowy PR zabudowie. No ale w XIX wieku zamek opustoszał i… stał się składnicą darmowego budulca… Efekt tego taki, ze dzisiaj stercza w niebo jedynie nagie kikuty ruin…
Drugie miejsce, które nie można ominąć to kościół Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława bp. Ufundował go (jak tablica erekcyjna głosi) Zbigniew Oleśnicki. To zupełnie niezła architektonicznie trójnawowa bazylika. Ołtarz główny – przeniesiony z katedry wawelskiej i tryptyk bodzentyński z warsztatu Marcina Czarnego, to obok tablicy erekcyjnej – najcenniejsze zabytki kościoła. Choć przynajmniej kilka innych – również późniejszych chronologicznie ciekawostek, można tu zobaczyć.
No dobra… jest też trzecie miejsce Uroczy rynek z migocącą w promieniach słońca fontanną…