Zwykle stolica usytuowana jest topograficznie gdzieś w miarę na środku państwa. Względy strategiczne, gospodarcze, rozwój urbanistyki, łatwość dojazdu itd. itd. A na Słowacji nie! Bratysława graniczy z Austrią i Węgrami. Jedyna taka sytuacja na świecie! Najważniejszym punktem miasta jest XIV/XV wieczny zamek. Właściwie dość… ascetyczną posiada formę architektoniczną. Warto zaznaczyć swoją drogą, że w mieście są dwa zamki średniowieczne, przy czym jeden (Devin) – w ruinie. Kilka też pałaców. Te najpiękniejsze to prymasowski i biskupi. Najbardziej znany zabytek sakralny natomiast, to katedra św. Marcina, miejsce koronacji królów – Węgierskich! Oprócz niego, jeszcze kilka kościołów gotyckich (np. Franciszkanów), barokowych (np. Trynitarzy), śliczny kościół secesyjny św. Elżbiety…
Nie jest to jakoś mocno wielkie miasto. Jak się ma rozrastać skoro połowa jego granic, to równocześnie granica państwa. Na piechotę i spacerkiem można zwiedzić całe.
W wielu miastach pojawiła się moda na rzeźby miejskie. Czasem są nowym pomysłem, jak krasnale we Wrocławiu, a czasem posiadają już ugruntowaną tradycję i sławę. Do tych drugich zaliczyć należy Čumila – bratysławskiego kanalarza, który wychyla się z włazu do kanału i zerka na przechodniów z uśmiechem. Podobnych person w Bratysławie więcej! Urokliwych uliczek i zaułków w mieście sporo, ale skoro o ulicach mowa… Na Słowacji arcy popularnym układem urbanistycznym jest taki, którego centrum miasta wyznacza ulica Hlavna. Zwykle układa się na kształt wrzeciona. A przy niej – najważniejsze świątynie, ratusz, teatr itp. A w stolicy nie. W stolicy mamy rynek! Wiem, że informacja taka nie należy do tych z serii WOW. Gdy podróżuje się po Słowacji od miasta do miasta – jest to jednak sporym zaskoczeniem. I jeszcze jedna zaleta Bratysławy. Tędy przebiega Vinna cesta czyli Małokarpacki Szlak Winny. W jesieni można trafić na święto wina. Wszyscy raczą się wówczas takim… słowackim Beaujolais. Na temat bukietu, pomilczę ale atmosfera winnych festynów – cudowna!