Dziwny z nas naród. Ostatnio uświadomiłam sobie, że można podróżować po całym globie – śladami Polski i Polaków… Nawet w najodleglejszych zakamarkach świata zaznaczaliśmy swoją obecność. Całkiem niemało tych śladów także w Rumunii czego jednym z przykładów Suczawa. To miasto rodem z wieków średnich, kiedyś nawet stolicą Mołdawii przez chwilę było. Perłą miasta jest Cytadela. Wzniósł ją w XIV wieku, hospodar Piotr I Muszatowicz. Potem ulepszana i rozbudowywana generalnie trwała mocą swoją do XVII wieku. Wielu próbowało ją zdobyć – nasz król Olbracht też. Ale dopiero janczarom w 1673 r. udało się ją wysadzić i tak już do dzisiaj w ruinie pozostaje… ale piękna nie straciła. To usiłowanie zdobycia cytadeli to nie jedyny akcent polski. Militarnie się nie udało ale Polonia w Suczawie jedna z większych w Rumunii. Pond 250 rodaków tutaj mieszka , a i prężnie działający Związek Polaków w Rumunii w Suczawie ma swoją siedzibę.
Jeśli komuś bliska kultura mołdawska – warto zerknąć do skansenu i muzeum etnograficznego. No i nie można ominąć kilku cerkwi. Monastyr św. Jana Nowego wzniesiono w XVI wieku dla uczczenia jednego z najważniejszych patronów Mołdawii, który nie chcąc przyjąć Islamu został zamordowany przez Osmańców. W cerkwi przechowywane są do dzisiaj relikwie tego świętego. W nieco starszym monastyrze św. Jerzego, kiedyś mieściła się siedziba metropolity. To tutaj koronowano hospodarów mołdawskich. Obecny jej kształt to efekt XIX wiecznej odbudowy – ale i tak miła dla oka.
W sumie sama Suczawa – ładna, ciekawa i… jest świetnym preludium do doświadczania Bukowiny!