Różne rankingi bywają: najwyższy kościół świata, najstarsza świątynia, największa świątynia, itd. itp. itd. A czy jest ranking na najwęższy kościół? Nie wiem, ale mam kandydata do co najmniej pierwszej trójki. Obronny monastyr Dragomirna w Rumunii. To znaczy nie cały monastyr, a jedynie sama cerkiew Zesłania Ducha Świętego, która niczym iglica na samym środku kompleksu się wznosi. Konsekrowana była 1609 roku. Smukła, wysoka i cudownie zdobiona ornamentami iście wschodnio brzmiących misternych dekoracji. Wygląda jak elegancka mniszka, która w pasie przewiązała habit sznurem. Tak dosłownie, bo w połowie wysokości elewację oplata kamienny, dekoracyjny motyw sznura – dość wyjątkowy jak na teren Bukowiny. Sam monastyr ufundował metropolita Anastasie Crimca – a przynajmniej pierwszą niewielką cerkiew zbudowaną na cmentarzu. Kilkadziesiąt lat później monastyr rozrósł się do wersji obronnej, co okazało się mizernie skuteczną obroną. Monastyr zdobyły wojska kozackie, potem też polskie, a na koniec tatarskie… Obecnie w monastyrze mieszkają i pracują mniszki. Zwykle nie wchodzą w drogę turystom, zajmując się swoimi pracami lub medytacją. Przypadkiem snując się po monastyrze zerknęłam przez jakieś okno czy wykusz i gdzieś na dole przyuważyłam grupę mniszek, w milczeniu krzątających się przy „obróbce” bakłażanów, Zapatrzyłam się przez chwilę, nie zdając sobie sprawę, że trochę się gapię bezwstydnie. Jedna z sióstr podniosła wzrok, zlokalizowała mnie, uśmiechnęła z pobłażaniem i sympatią… Cofnęłam się zmieszana, jakby ktoś mnie przyłapał na podglądaniu… Bezpieczniej i taktowniej poobserwować „kamienną mniszkę”.