Prezent ślubny królowej Portugalii Izabeli Aragońskiej. Taki tam mały – miasteczko Obidos. Pełne jest nie tylko dumy z powodu bycia prezentem ślubnym (kolejne królowe też dostawały to miasto w prezencie. Taki prezent przechodni ), ale i urokliwych zaułków, wąskich uliczek, cudownie malowanych kamienic, ukwieconych podwórzy… Zachowały się mury obronne, po których można swoją droga połazić. Główna brama prowadząca do miasta – Porta da Vila, zdobna jest pięknie w azulejo, a za nią przenieść się można w czasy przeszłe… Faktycznie w mieście nie ma wielkich reklam, widocznych na balkonach anten satelitarnych, nawet asfalt trudno uświadczyć. Nad całością góruje mauretański zamek (to on tak zachwycił królową). W miasteczku, niewielkim przecież wzniesiono aż czternaście kościołów. Na tyle ich dużo, że w jednym zrobiono księgarnię (!)…. W innym – Santa Maria – miał miejsce ślub królewski 10-letniego wówczas króla Alfonsa V. Obidos Warto odwiedzić w marcu. Nie tylko dlatego, że nie ma wówczas rzeki turystów. W marcu w Obidos odbywa się Festiwal Czekolady!!! Mistrzowie z całego świata zjeżdżają i swój kunszt eksponują. Można zakosztować w czekoladowej filiżance (kieliszku właściwie) słynnej wiśniowej nalewki – ginjinha. A kto skuszony klimatem i czekoladą zapragnie zostać (tak kilka miesięcy) to załapie się też na Festiwal Średniowiecza gdy całe miasto zamienia się na epoki z wiekami średnimi. No ładnie… I słodko…