Niedaleko Kartuz jest Żukowo. Z czego znane? Ano z klasztoru norbertanek, który w 1212 roku Mściwój I Gdański ufundował i zakonnice sprowadził; nadał też im dobra. Od samego początku norbertanki prowadziły w klasztorze szkołę, która z czasem zasłynęła z uczenia haftów. Swoją drogą norbertanki i ich uczennicy mocno przyczyniły się do rozwoju i kultywowania haftów kaszubskich. Na tej bazie wykształciła się nawet lokalna jego odmiana. Klasztor się prężnie rozwijał, wpływając też na rozwój całego rejonu aż do XIX wieku, kiedy to decyzją władz pruskich został rozwiązany. Kościół przekazano parafii, w stajni zrobiono plebanię, zabudowania klasztorne – do rozbiórki…
Do dziś przetrwał kościół, i odrobina zabudowań (stajnia – też ). Świątynia ma bogate wyposażenie. Między innymi renesansowy ołtarz główny, który wyszedł z pracowni Hermana Hana. W nim, Niepokalana wśród stada aniołków. Jest też tryptyk antwerpski ze scenami pasyjnymi, który datuje się na XVI wiek. Oprócz tego ambona, empora, itd. itd. itd. I ja chętnie zobaczyłabym a i pofociła ale… Nieopodal wejścia (na zabudowaniach byłej stajni o ile pamiętam) była informacja, że do kościoła a i owszem wejść można ale wyłącznie po telefonicznym zgłoszeniu takiej chęci – dzień wcześniej… To jedyne wówczas miejsce było gdzie informacja zapodana wisiała i numery telefonów stosowne… Więc zerknęłam tylko przez kratę i uchylone drzwi. W ten sposób zobaczyć można było gotycki krucyfiks z XIV wieku, wokół niego w medalionach symbole ewangelistów. Obok – barokowy ołtarz św. Norberta. I po zwiedzaniu Żukowa. To znaczy jest też fajne muzeum, do którego może kiedyś dotrę – ale to na osobną opowieść…