Przekorna jestem… Byłam na terenie obozów wiele razy, czasem też „oprowadzając” znajomych. W zeszłym roku mój siostrzeniec i jedna z bratanic, poprosili byśmy do Auschwitz pojechali. Nigdy wcześniej nie byli. Pojechaliśmy. Ale do Oświęcimia a nie tylko do Auschwitz… Zamek, rynek, ratusz, muzeum… Ale zanim do obozów – to najpierw poszliśmy do synagogi. Obecnie można zwiedzać ale też jest czynna dla grup i osób chcących skorzystać z niej jak z synagogi. Bo tak naprawdę to jest synagoga i przylegające do niej małe muzeum. Synagoga powstała w 1918 roku i była dedykowana dla Chewra Lomdei Misznajot czyli dla studiujących Misznę. W czasie okupacji stała się magazynem amunicji, po wojnie chwilę czynna a potem zamieniona na magazyn dywanów… Wreszcie przekazana gminie z Bielska – Białej a potem Auschwitz Jewish Center Foundation i od 2000 roku – została wprowadzona Tora, przybita mezuza i można z niej korzystać. Wystrój – prostu. Na środku niewielka drewniana bima, drewniany też rzeźbiony Aron Ha-kodesz, z tyłu niewielka biblioteczka, ławki… Tuż przy Aron Ha-kodesz dwie tablice. Nieliczne elementy które się w Oświęcimiu zachowały, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie synagogi miasta. Na jednej z nich napis: Wiedz przed kim stoisz. Przed Królem Królów nad Królami – Haszem – Błogosławiony On. Zawsze mam Boga przed sobą…
Obok synagogi – wystawa „Oszpicin. Historia żydowskiego Oświęcimia”. Ślady nieliczne – licznej niegdyś społeczności żydowskiej Oświęcimia. 400 lat historii zamknięte w kubku do kawy, łyżce, pożółkłym zdjęciu, starym dokumencie….
Hmmm…. Synagoga jest czynna… W takim miejscu – jest czynna… I jakoś tak mocniej zabrzmiało mi w głowie עַם יִשְׂרָאֵל חַי (Am Yisrael Chai)