Ogród Saski to magiczne miejsce… Dzisiaj akurat o 12.00 przechodziłam tamtędy. Zawyły syreny… Przecież tuż obok były mury Getta Warszawskiego… A wczoraj byłam w Saskim na spacerze. Piękna pogoda, cudowne słońce. No cudnie było. I nagle przeleciała obok mnie olbrzymia bańka mydlana! Marzenia mi nad głową fruwają, pomyślałam… Czas najwyższy zintensyfikować wprowadzanie ich w real I… coraz więcej tych kolorowych latających elfów zaczęło mi wokół głowy fruwać. Cuda panie… no cuda…
Ogród został założony w połowie XVIII wieku jako ogród francuski dla Augusta II Mocnego. I był to pierwszy publicznie dostępny park! Przy czym podobno mogły tam wejść tylko osoby „porządnie” ubrane. Mało tego! Spektakle można było tam oglądać w specjalnie dedykowanym budynku. Była też pijalnia wód. Został zniszczony pod koniec XVIII wieku i niedługo potem przekomponowany w stylu angielskim. Znowu zniszczony w trakcie powstania warszawskiego… Ale teraz pięknie kwitnie.
Chyba się dzisiaj wieczorem znowu wybiorę zobaczyć jak kasztanowce pączki rozwijają…