Małopolska – Piwniczna Zdrój

Przez pierwsze osiemnaście lat mojego życia jeździłam na wczasy z rodzicami do – Piwnicznej Zdrój. Oj… znałam tam każdy kamień prawie 😊 A i miło wspominam te coroczne wakacje.

Królewskie Wolne Miasto Piwniczna metryczką sięga XIV wieku. Akt erekcyjny podpisał Kazimierz Wielki – stąd i jemu dedykowana studnia na środku rynku stoi zapewne. Miasto leżało na szlaku handlowym z Węgier, więc i rozwój jego był oczywisty i prężny. Już w XVIII/XIX wieku Piwniczna miała wodociągi, szkołę, karczmę, młyny a nawet papiernię i szpital. W XIX wieku pożar strawił kościół i kilkadziesiąt domów. Sporo… Ale niedługo potem odkryte źródła wody mineralnej spowiadały że miasto szybko przeobraziło się w uzdrowisko a kuracjusze zaczęli zjeżdżać tu „do wód”. Sama „piwniczanka” podobno dobrze robi na stres. Będąc kilka dni temu, wypiłam kilka łyków, może i kilkanaście, ale w ostatnich miesiącach najwyraźniej zbyt wiele stresu mi zaordynowano… Powinnam chyba częściej Piwniczną odwiedzać, może cykliczne przyjmowanie „piwniczanki” pomoże…

A gdy się już przyjedzie to oprócz sączenia wody, chciałoby się pozwiedzać. Zabytków w mieście jednak niewiele. XIX wieczny ratusz na rynku, na środku rynku studnia mniej więcej z tego samego czasu (to tak naprawdę cysterna), kilka pensjonatów i domów uzdrowiskowych z początku XX wieku i kościół z końca XIX wieku. Niedaleko stacji kolejowej jest też XIX wieczny cmentarz żydowski. Kilka macew z kompletnie zatartymi napisami, ale otoczony drewnianym płotkiem i trawa koszona. Kiedyś był dość duży, nawet był wzniesiony przy nim dom pogrzebowy. Pamiętam, że gdy jeździłam na wakacje, rodzice i babcia z dezaprobatą mówili o plażowiczach, którzy niemal między grobami rozkładali kocyki… Wtedy nie było ogrodzenia, a macewy zarastały chaszczami. Teraz ogrodzony, na macewach kamyczki. Szkoda tylko że tuż obok korty i boiska jakieś. One chyba na terenie cmentarza zbudowane są.

Ale do Piwnicznej przyjeżdża się głównie na relaks kurortowy. To co można sobie zaordynować to głównie spacery. Miejsc ku temu jest trochę bo miasto otulone pięknie lasem a i parków zdrojowych sporo i pięknie utrzymane. Ostatnio gdy Piwniczną odwiedziłam, było bardzo burzowe i upalne popołudnie. Szłam w kierunku pijalni. Nisko już chmury wisiały, pierwsze olbrzymie krople spadał na nagrzane chodniki, wiatr igrał z gałęziami drzew i krzewów… i rozrzucał wokół zapach kwiatów… Zapach burzy i rozgrzanej słońcem zielenie… Ech…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *