Wielkie rody zwykle mecenasami sztuki były i kolekcje sztuki przy okazji tego mecenatu się tworzyły. Tak to działa. Lanckorońscy mieli podobnie. Na Wawelu – niektóre obrazy z ich wiedeńskiej kolekcji obejrzeć można (dzięki darowi Karoliny Lanckorońskiej) na stałe. To głównie malarstwo sakralne, prezentowane w szkarłatnym wnętrzu Jordanki. Na osobnej ekspozycji aktualnie inne trzy płótna wyłaniają się z mroku… „Święty Jerzy i smok” Uccella, „Portret kobiety” Bruyna Starszego oraz „Towarzystwo w parku” Graata. Te trzy należały do kolekcji Lanckorońskiego ale obecnie, sprzedane przez spadkobierców znalazły się w trzech różnych muzeach świata. Na okoliczność 20-lecia śmierci Karoliny Lanckorońskiej wypożyczone – można na Wawelu zobaczyć.
Swoją drogą – tak sobie myślę – otaczanie się przedmiotami pięknymi jest naturalnym odruchem każdego człowieka. Niezależnie od tego czy tworzy się kolekcje największych mistrzów sztuki jacy po ziemi łazili, czy też pije się poranną kawę w – po prostu – ładnym kubku… Warto pięknem się otaczać, piękna szukać i umieć go dostrzegać…