Kraków – Opera Krakowska „Orfeusz w piekle”

Jak są chęci to i metoda się znajdzie… Jakoś tak to podobno jest… Offenbach do perfekcji nakręcił tę zasadę. Orfeusz nie chce być z Eurydyką (ze wzajemnością), więc szczęśliwy że ją porwali. Ona choć chciała być porwana – niekoniecznie chce siedzieć u Pluton, i bardzo chętnie spogląda na Jupitera, ale… Orfeuszowi wypada na Olimpie prosić o zwrot żony, czego nie chce ani on ani Jupiter ani Eurydyka (Jedynie Opinia Publiczna – ale w sumie liczenie się z nią jest mocno przereklamowane…). W konsekwencji piorun z jasnego nieba spowodował, że udało się zrobić tak żeby wszyscy byli zadowoleni. Orfeusz uwolnił się od Eurydyki. Ona szczęśliwie w konsekwencji z Jupiterem… Przy czym to Jupiter piorunem huknął. 😉 Hmmm… szefem trzeba umieć być… 😉 Konkluzja – szczęściu trzeba czasem pomóc!!! Nawet jeśli przy okazji piorunem huknie! 😊😊

Krakowski „Orfeusz w piekle” długo czekał na premierę (osobiście kilka razy kupowałam i oddawałam biletki…) Zaraza… Ale warto było poczekać! Cały spektakl eksploduje komizmem, satyrą, ocieka erotyzmem – no cały Offenbach. 😊 A do tego fantastyczna scenografia, kostiumy, efekty i światło dopełniają pikanterii. Wokalnie – Eurydyka (Katarzyna Oleś-Blacha) i Jupiter (Grzegorz Szostak) – cuuuuudowni. A ich duet z „bzykaniem” rozwalił system 😉

No ubawiłam się pyyysznie !!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *