Otwarcie nowej wystawy czasowej „Cud światła Witraże średniowieczne w Polsce”. Przemówienia, gratulacje, chorały… A ja wciąż miałam przed oczyma scenę ze Shreka, gdy urocza smoczyca paluszkiem wybija ostatni zachowany witraż…
Tak naprawdę, witraże wbrew pozorom nie są aż tak kruche i ulotne jakby się mogło wydawać. Gdy przepuszczają promienie słońca, gdy rozbłyskują milionem iskier i świateł, gdy wielobarwne „puszczają zajączki” – wydają się trochę nie z tego świata. Za ich sprawą wnętrza zaczynają być bardziej uduchowione, kuszące nieznanym lecz barwnym półmrokiem…
Na wystawie zgromadzono sporo eksponatów. Nie tylko same witraże ale i to co wokół warsztatu twórców. Dobry zabieg mrocznych przestrzeni rozświetlanych zza witraży. Jak słyszałam w wystąpieniu na welcome, będzie w tle słychać chorały (na otwarciu jeszcze nie było) to dobrze podkręci i tak nieźle zrobiony nastrój. Generalnie – jestem na tak!