Angkor Wat to największa i najbardziej imponująca budowla w całym kompleksie. I to nie tylko ze względu na rozmach, rozmiar, zdobienia itd. Największy podziw wzbudza myśl architektoniczna twórców!
Na przestrzeni ok 2 km2, wzniesiona na planie prostokąta, powstała w pierwszej poł XII wieku. To bodaj największa budowla sakralna świata! Całość otacza fosa o szerokości ok 200 m. Do środka prowadzą mosty i bramy, po których swobodnie mogły się poruszać słonie (to nie figura retoryczna. Po prostu w ceremoniach te zwierzęta brały udział). Największy podziw (przynajmniej mój) budzi sam pomysł na okiełzanie podmokłych gruntów – bagien właściwie. Przecież zaprzecza to logice! Woda nie jest sprzymierzeńcem dla architekta gdy ten ma wznieść gigantyczny budynek i zrobić to tak by się nie zawalił mimo przybierającej wody w porze deszczowej i osuszaniu podłoża w porze suchej. Ale to tak już bywa, że wszyscy wiedzą iż się nie da i potem przychodzi ktoś kto o tej prawdzie nie wie i… wykonuje to co się nie dało zrobić. Angor Wat zbudowano na „pontonie”! A precyzyjniej – zastosowano system kanałów uzupełniających lub odprowadzających wodę, by zachować stałość podłoża.
Najwyższa wieża ma 65 metrów. Prowadzą na nią strome schody. I… imponująca jest. Zwykle unikam wspinania się na takie konstrukcje. Jestem z tych co uważają, że z dołu też dobrze widać. Tym razem uległam pokusie. W połowie schodów już żałowałam decyzji – wysoko! Momentami zamykając oczy dotarłam jednak (samodzielnie – z czego dumnam jest!) do najwyższego punktu Angkor Wat. Całość świątyni ma symbolizować wszechświat (i przejście do sfery duchowej) a najwyższa wieża górę Meru – gdy popatrzyłam z góry pomyślałam – to prawda…
Nie dziwi mnie, że właśnie wieża Angkor Wat znalazły się na fladze Kambodży!