Micwa nakazuje, że Żyd nie powinien skrzywdzić ani oszukiwać innego Żyda. A samego siebie? Chyba też nie można oszukiwać i ranić… Zastanawiam się nad tym. Również gdy myślę o Herodzie Wielkim… Bez wątpienia był człowiekiem nieszczęśliwym, zestresowanym, wyniszczającym samego siebie i … wiem, znany jest bardziej z innych swoich decyzji, ale też był wielkim budowniczym. Zbudował wiele ale tylko olbrzymią fortecę – pałac, nazwał na swoją cześć Herodionem. Całość składa się z dolnego i górnego kompleksu. Pałac to połączone ze sobą siedem wież, do tego łaźnie, dziedzińce, teatr, sale na uczty, cysterna… A całość tak pomyślana że był tam przyjemny chłód nawet gdy dookoła upał (wiem – trudno w to uwierzyć gdy się teraz łazi w skwarze słońca po ruinach…). No i oczywiście miało być bezpiecznie! Całość fortecy – wzniesionej przecież na „splantowanym” wzgórzu a wiec i tak trudną do zdobycia, otaczał gigantyczny mur, uzbrojony w bastiony – by bacznie obserwować po horyzont czy ktoś nie atakuje.
Po śmierci Heroda (pochowanego zresztą na terenie Herodionu), warownia opustoszała i zaczęła popadać w ruinę. Z czasem wzniesiona tu została synagoga. Była też bazą w czasie drugiego powstania żydowskiego (w trakcie pierwszego zresztą też ale mniej ciut znaczącą), potem osiedlili się tu na chwilę mnisi, a potem w latach 60-tych XX wieku zaczęto prowadzić badania archeologiczne. A teraz… Ruiny są miejscem odwiedzanym przez turystów, gdzie przewodnicy opowiadają o Herodzie, który tak bardzo bał się o swoje życie, że sam siebie odizolował od świata. Zabijając wszystkich którzy go kochali, skazał siebie samego na samotność i tak naprawdę unieszczęśliwił…