Indie to kraj skrajności. Nie inaczej jest w Radżastanie. Pustynia i półpustynia i pustynia i półpustynia itd. itd., i pośród tej pustyni forty – pałace panujących tu Radżów. Mimo pustynnego (czytaj buro beżowego) pejzażu jest to chyba najbardziej kolorowy rejon Indii. Całe miasta mają swoje kolory: Dżodpur jest cały różowy, Udajpur – błękitny, a Dżajsalmer kapie złotem. Kobiety, nawet wykonując codzienne fizyczne prace domowe ubrane są w nieziemsko kolorowe sari i obwieszone biżuterią. O książętach, radżach i mahariniach innym razem. Tutaj wspomnienie ulic i bezdroży. Jak na Indie – to właściwie czystych. Wiem oko Europejczyka gdy zerknie na zdjęcia – nie uwierzy ale jak na standardy Indii – czysto tu. I wcale nie myślę o wciąż myjących się Indusach – tutaj po prostu w sumie jest schludnie. Nawet placki krowie przygotowane na opał są poukładane w ażurowe sterty. Na ulicach pełno (co oczywiste) krów. Myli się jednak ten kto myśli, że są bezdomne. Ani one bezdomne ani święte. Każda z nich ma właściciela ale puszczone są luzem, bo po co zwierzę stresować. Niech łazi gdzie mu dobrze! Często łazi pomiędzy autami bo spaliny skutecznie odstraszają kąsające muchy. Przy drogach kwitnie handel, drobny przemysł, zawody które dla Europejczyka wyglądają niczym wyciągnięte ze skansenu – na przykład napędzany siłą krowich mięśni wodne młyny lub studnie. Tu czynności te nie są wykonywane dla uciechy turystów (choć zawsze można się załapać na pomocnika. W swoim nie profesjonalizmie usiadłam na zydelku tyłem do przodu. Mała dziewczynka serdecznym śmiechem i kategorycznym gestem podpowiedziała mi na szczęście jak należy się zachować!). Pracuje się bo jest potrzeba. Niezależnie od tego czy to miasto, wieś, bezdroża czy inny twór – reklam tu gigaaaantycznie dużo. W wielu przypadkach konstrukcja domu się na nich trzyma. Przy drodze zawsze można coś zjeść, pogadać, wymienić życzliwy uśmiech szczęśliwych ludzi…
I jeszcze jedno. Myślę sobie, że w Indiach, dla osób zmotoryzowanych, najważniejszym elementem pojazdu jest KLAKSON. Takie drobiazgi jak koła, kierownica itp. są zasadniczo drugorzędne. Podejrzewam nieśmiało, że nawet krowa zaprzężona do wozu też ma gdzieś wmontowany klakson. Przy czym szczegółów tej konstrukcji wolę nie znać!