Hiszpania – Valencia, sacralnie

Spacer „sacrum” po Valencii może mieć kilka tras. Była tutaj duża społeczność żydowska. Zabytków zostało niewiele ale nadal działają synagogi (np. ortodoksyjne i konserwatywna) a społeczność prężnie się rozwija. Zarówno w mieście jak i w jego okolicy również ślady historyczne kultury sefardyjskiej znaleźć można. Szkoda, że przewodnik który oprowadzał mnie kilka lat temu po mieście nie miał o tym żadnego pojęcia. W Valencii przez wiele wieków rozwijała się też tradycja arabska. Muzułmanie podbili Valencię w VIII wieku. Również idąc szlakiem tej religii ślady historii odnaleźć w mieście można.

Ale tym razem „podglądanie subiektywne” tradycji katolickiej – której szukać specjalnie nie trzeba bo wypełnia całe miasto. Piękny gotyk lub barok kościołów i innych zabytków sakralnych kuszą by je odwiedzać i podziwiać kunszt i artyzm. Zdecydowanie numer jeden to katedra czyli La Seu de Valencia. Głównie gotycka, choć tak naprawdę znaleźć tu można bez trudu i romanizm i renesans i barok i co tam kto chce. 😊 Bryła architektoniczna – monumentalna ale 70-metrowa dzwonnica chyba najbardziej przykuwa wzrok. A potem też dostrzega się kopułę i renesansową Obra Nova, jest też Capilla de San Jordi, w której podobno po zdobyciu miasta przez wojska chrześcijańskie odprawiono pierwszą mszę (miał tu być wówczas meczet). I z którejkolwiek strony do katedry by się nie podeszło to coś nowego i pięknego architektonicznie dostrzec można. Ale najsłynniejsze miejsce w katedrze to XIV wieczna Capilla del Santo Cáliz, w której jest przechowywany Święty Graal. Ten w Valencii to czarka z agatu (potem ozdobiona złotem) która możliwe, że faktycznie powstała w I wieku. Według popularnej legendy św. Wawrzyniec przywiózł w III wieku z Jerozolimy ów kielich, który służył Jezusowi w trakcie ostatnie wieczerzy a potem też do którego zebrano krew Jezusa. Graal w różnych miejscach w Hiszpanii był przechowywany i strzeżony aż wreszcie w 1436 trafił do Valencii – no i jest do dziś. Tak na marginesie tylko warto zaznaczyć, że kielich z Valencii nie zawsze nazywany Graalem bywa. Pomiędzy katedrą a fontanną Turia, jest Basilica de la Virge dels Desamparats – kościół Matki Bożej Opuszczonej. Za przyczyną wicekróla Oropesy kościół został wzniesiony w XVII wieku. Co w środku ciekawego? Ano freski w kopule autorstwa Palomino, gdzie mrowie świętych i anioły stadami fruwające w otwartym niebie widać. W ołtarzu – figura Marii Opuszczonej. Przez sukienki (skądinąd bardzo ładnej roboty snycerskiej i złotniczej) przypomina mi nieco loretańską z daleka. Bliżej przyjrzawszy się – pomylić nie sposób. 😊 Jest też Iglesia de Santa Catalina (po przeciwnej stronie katedry niż Virge dels Desamparats). W środku bardzo ascetyczny ale dzwonnica na zewnątrz – robi efekt WOW! Podobnie ascetyczne jest wnętrze posiada Iglesia de San Juan del Hospital. Aż się ma wrażenie przeniesienia w wieki średnie. Jedynie ażurowa kaplica św. Barbary wyciąga zwiedzającego z wieków średnich i wrzuca w sam środek czasów nowożytnych. Dokładnie odwrotnie jest w Iglesia de los Santos Juanes – gdzie efekt WOW robi barokowa polichromia i wystój wnętrza a nie fasada.

Tak naprawdę w Valencii obiektów sakralnych jest na kilka dni zwiedzania. A jeśli trasy sacrum różnych religii chcemy pozwiedzać to i na intensywny tydzień wystarczy. 😊 No i dobrze że w niektórych obiektach, zielone i ukwiecone wirydarze, placyki, zaułki, krużganki… Przy ciepełku hiszpańskim to cenny dodatek do doświadczania historii w przemodlone kamienie zaklętej!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *