Grecja – Olimpia

Siedem cudów świata… Szkoda, że niemal wszystkie możemy sobie jedynie wyobrazić… Jednym z nich był Zeus Olimpijski. Fidiasz stworzył go z chryzelefantyny – dość kruchej materii (złoto i kość słoniowa). Przez 800 lat stała sobie, aż do czasu gdy nie oparła się płomieniom pożaru… Sam Zeus jak myślę trochę się do tego przyczynił. 😅 Podobno po odsłonięciu dzieła, tuż przed rzeźbą uderzył piorun… Uznano to za znak akceptacji Zeusa… A może po prostu nie trafił?… Niezależnie od interpretacji – za jeden z cudów świata rzeźbę uznano. Sama Olimpia była w starożytności miejscem kultu Zeusa. To całe 4- hektarowe sanktuarium, ze świętym gajem i kompleksem zabudować świątynnych. Ale samo miejsce znane stało się (także albo też) z powodu organizowanych tu od antyku igrzysk olimpijskich. Obecnie na terenie obiektu rozpalany jest od promienie słonecznych ogień olimpijskich. Przy czym jest to tradycja, która metryczkę ma bardzo krótką, bowiem ceremonia pierwszy raz zorganizowana została w 1936 roku. Wróćmy do sanktuarium… Trzęsienia ziemi, powodzie i pożary spustoszyły to miejsce paskudnie. Zapewne dlatego pozostałości Olimpii odkryto dopiero w XVIII wieku. Obecnie można spacerować po kompleksie świątynnym, choć architektonicznie niewiele tu zostało… Tylko wprawne oko architekta lub starożytnika dostrzeże dawny przepych i potęgę miejsca. Ale jeśli przyjedzie się wieczorową porą, tak tuż przed zamknięciem. Gdy chylące się ku zachodowi słońce kładzie się długimi cieniami u stóp drzew i sterczących osamotnionych kolumn… Wtedy… Jest pięknie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *