Grecja – Ateny

Swego czasu Atena i Posejdon pokłócili się o miasto. Ustalono, że kto da fajniejszy prezent mieszkańcom do tego będzie należało. Posejdon dał źródło wody. No niby fajnie ale woda była słona – ostatecznie był bogiem od morza… Atena ofiarowała drzewo oliwne. I… wygrała! Ateny stały się jej miastem. Oliwa – ta grecka – fakt prima sort do dzisiaj, ale Ateny zawsze problem z niedoborem słodkiej wody miały… No Posejdon jakoś nie był zachwycony werdyktem a że do spolegliwych nie należał… Widać nieporozumienia i bogom nieobce…

Generalnie Grecję lubię! Taka nieśpieszna jest. To znaczy Ateny chyba najmniej leniwe – bo to jednak stolica i duże miasto – ale generalnie zasada się sprawdza. Punktem obowiązkowym w Atenach jest oczywiście Partenon. Splantowany czubek wzgórza a na nim kompleks świątynny wygranej bogini dedykowany. Przez Propyleje włazi się do kompleksu i po lewej Erechtejon z cud kariatydami na środku; ciut w prawo Partenon gigantyczny (rekonstruowany był gdy byłam ostatnio), zupełnie po prawej Apteros, kiedyś była jeszcze Atena Promachos ze złotym hełmem na głowie – no takie tam… sanktuarium zrobione na efekt WOW. Nie mało przyczynił się do tego mistrz Fidiasz. Hmmm… Dziecięciem będąc przeczytałam „Krajobraz z tęczą” Klubówny. Tam opowieść też o Fidiaszu. Ojej jak ja wtedy to chłonęłam… Jak ja zachwycona byłam tym wyobrażeniem Akropolu… Potem, gdy trochę lat później wchodziłam na Akropol – nie przypominały mi się słowa z książki ale przypominał mi się ten porywający emocjonujący zachwyt. Nieopodal wzgórza Ateny – Odeon Heroda Attyka. Gdy byłam pierwszy raz w Atenach – załapałam się tam na koncert. Fantastyczny anturaż dla klasycznych dźwięków.

Z miejsc, które warto w Atenach zobaczyć to chyba jeszcze cerkiew Apostołów. W X wieku zbudowana na znajdującym się tu i starszym o kilka wieków nimfeum. No i KONIECZNIE zmianę warty na placu Suntagma. Panowie w mundurach reprezentacyjnych (wzorowanych mocno na stroju ludowym) krokiem defiladowym (na którym wzorował się jak nic Monty Python) zmieniają wartę przy grobie nieznanego żołnierza.

A potem jak już pozwiedzane, i podoświadczane antycznych klimatów, i zmiana warty zobaczona – czas na zrelaksowanie się niespieszne w jakimś urokliwym zakątku przy filiżance kawy albo i szkle z mętnym ouzo…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *