Oczy podobno mają wielką moc… W nich widać prawdziwe myśli, nie da się ich zignorować gdy z emocjami patrzą, potrafią zaczarować świat… hmmm… podobno tak jakoś… I tak trochę jest też z okiem Horus. Udżat to oko, które Horus stracił w walce ale w cudowny sposób odzyskał. W Egipcie był to potężny amulet! Symbol odrodzenia, sił witalnych, zdrowia, stawania się na nowo i w nowym. Z tym symbolem chyba najmocniej kojarzy mi się Horus – sokół, władczy pan nieba, zwycięzca, opiekun władzy faraona. Jedna z jego świątyń jest w Edfu. Fajna… Już z poziomu rzeki ją widać. Przez potężne pylony wchodzi się w przestrzeń świątynną. A tam na dziedzińcach czuwają zaklęte w kamień horusowe sokoły… Przez kolejne przestrzenie, wchodzi się coraz głębiej, coraz bardziej otula półmrok, aż dociera się do sanktuarium – serca świątyni. Gdy świątyni była jeszcze miejscem kultu – rokrocznie, kapłani z Dandary przywozili posąg Hathor do Edfu, by Horus i Hathor mieli szansę wypełnić swoje „małżeńskie obowiązki” . Temu spotkaniu towarzyszyły swoją drogą zupełnie fajne uroczystości a cała „impreza” trwała dwa tygodnie.
Świątynię w Edfu zaczęto budować jakoś chyba w okresie Nowego Państwa i miała być zlokalizowana dokładnie w miejscu gdzie dali sobie po razie Horus i Set . Jest drugą co do wielkości z zachowanych świątyń w Egipcie. We wnętrzu – można zobaczyć sporo reliefów: Horusa i Hathor, boga płodności (i baaardzo to widać ) Mina, Seta ale również – Ptolemeusza; a i też jest sala biblioteczna i wyryty na ścianie katalog książek. Robi wrażenie…
A! Niedaleko świątyni była polsko francuska stacja archeologiczna. Sporo w sumie znalezisk tam odkrył team prof. K. Michałowiskiego.