Nie wiem od czego zacząć subiektywne podglądanie Wrocławia… To miasto pojawia mi się w życiu jak bumerang co jakiś czas. Dziwne jakieś…
Stolica Księstwa Wrocławskiego, prowincji Śląskiej potem województwa wrocławskiego i dolnośląskiego. Ot – z zawodu, stolica 😉Historia Wrocławia.. och czasów antycznych sięga i jest przebogata. W jednym maleńkim post nie sposób opowiedzieć (w kolejnych subiektywnych podglądaniach, odcinkowo może się uda ciut więcej 😊) ale z tych istotniejszych: Szlak bursztynowy i Via Regia się tutaj przecinały; w czasach Piastów był jednym z głównych miast a do powstania Ostrowa Tumskiego (obecnie dzielnicy) sam Mieszko I się przyczynił; potem Piastów Śląskich był oczkiem w głowie; a potem monarchia Habsburgów, a potem wojny śląskie, potem legiony polskie i Napoleon itd. itd. itd.
Miasto przez wieki było mieszanką mieszczan pochodzenia śląskiego, niemieckiego, polskiego, żydowskiego, czeskiego i paru jeszcze innych. I to trochę widać w architekturze i urbanistyce. Cały Wrocław to taki gobelin utkany z różnych tradycji i religii. Może dlatego tak lubię to miasto… Na początek – pełne wyrafinowanej elegancji ryneki z dwoma ratuszami! Stary iście koronkowej roboty i bielą (prawie bielą 😊 ) odcinający się nowy. Przecudnej urody pałace – na przykład ten Spatgenów lub Schaffgotschów. Dom handlowy Petersdorffa (zaprojektowany przez Mendelsohna). Mnóstwo kościołów – ale to na osobną opowieść. Uniwersytet Wrocławski. Ach! Jakie tam cuuuuuudowne wnętrza są! Z Aulą Leopoldianą na czele! Aż się chce tytuły i stopnie naukowe zbierać, jeśli w perspektywie promocje a takim anturażu miałyby być! Żółciutki dworzec główny, kamienice, kamieniczki, pałace, pałacyki, browary, domy handlowe, restauracje (jedna z nich w piwnicy świdnickiej jest jedną ze starszych w Europie)… Opera… To chyba powód żeby do Wrocławia jechać ponownie, bo dotąd nie udało mi się załapać na spektakl żaden 😊 No i Narodowe Forum Muzyki. Tak1 Powinnam się do Wrocławia wybrać ponownie tym razem operowo – koncertowo.
Co jeszcze takie wrocławskie? Mosty i kładki. Jest ich… dużo 😊 Ponad trzysta zdecydowanie. Ale też i zasadność ich niekwestionowana. Odnogi rzeki, kanały, potoki i inne takie nałożyły się na miasto niczym wodą dziergana serweta. No i krasnale! Pierwszy pojawił się jako pomnik Pomarańczowej Rewolucji (wtedy malowano krasnale na murach – takie graffiti). A potem to już poszło falą! Całe stada krasnali wszelakich opanowały zakamarki i zaułki Wrocławia. Pod nogi wchodzą na traktach turystycznych, zerkają zza węgła, chowają się na liśćmi na klombach, odpoczywają na progu… A jaka ich różnorodność! Jest 100matolog, Atlasik, Wykształciuch, Życzliwek, Państwo Młodzi, Miłostek, itd. itd. itd. Miło się uśmiechają do gości i mieszkańców. 😊 Podobno krasnale przynoszą szczęście… Więc jak się chce ciut szczęścia „uszczknąć” to wiadomo gdzie. Może jakiś dedykowany na tę okoliczność krasnal już czeka😊












