A wiecie, że w Krakowie to mamy dwa biskupstwa?

A wiecie, że w Krakowie to mamy dwa biskupstwa? Kiedyś wieś podkrakowska, obecnie dzielnica Krakowa – Tyniec. Właściwie słynie głównie z opactwa benedyktynów, którzy w XI wieku postanowili sobie tutaj właśnie zamieszkać. I choć historia Tyńca znacznie wcześniejszych czasów sięga to od momentu osiedlenia się tu mnichów – Tyniec cokolwiek słynny się zrobił. Burzliwe dzieje opactwo przechodziło. Teren trudny, przygraniczny, a i do Krakowa blisko było… No na linii strzału się benedyktyni osiedlili… Co nie przeszkadzało im pędzić życie religijne, kulturowe, naukowe… A i gospodarcze nienajgorsze, bo w XV wieku byli jednym z najbogatszych opactw na ziemiach polskich. Świątynia opactwa (barokowa, choć ślady wcześniejszych się zachowały) dedykowana jest św. Piotrowi i Pawłowi – stąd herb benedyktynów tynieckich na tarczy w polu czerwonym, dwa klucze w krzyż i miecz (atrybuty hagiograficzne tych dwóch świętych). XIX wiek dla benedyktynów okazał się dość trudny. Powrócili do Tyńca dopiero w 1939 roku – po 123 latach… Teraz – kwitnie! Prowadzone prace konserwatorskie przywracają coraz pełniej niekwestionowany blask tego miejsca.

No a co z tym biskupstwem? Ano w XIX wieku opactwo zostało zlikwidowane decyzją władz austriackich a w zabudowaniach osadzono biskupa, erygując tym samym biskupstwo Tynieckie, potem do Tarnowa przeniesione. Ale fakt jest! W granicach współczesnego Krakowa – mieliśmy dwa biskupstwa i to oba katolickie. 😉

Z innych opowiastek? Ano w Tyńcu robiono słynne magierki – czapki, w których chętnie chodzili krakowiacy z obu stron Wisły. To taką właśnie czapkę przywdział sam Kościuszko, choć w ikonografii często w rogatywce jest przedstawiany. To magierką w gospodzie, w chłodny dzień ogrzewał swoje stopy jak skarpetą – wzbudzając tym samym niepochamowane oburzenie widzących ten zabieg, podkrakowskich chłopów! Sienkiewiczowa gospoda „Pod lutym turem” – tutaj właśnie była, a i Kraszewski tyniecki anturaż sobie zaordynował w „Braciach Zmartwychwstańcach”. No i nie zapominajmy o dość skomplikowanej i przewrotnej historii miłosnej Walgierza i zmiennej w upodobaniach Helgundy.

U stóp opactwa Brama Tyniecka – czyli przełom Wisły i przystań wodna. Nie tylko łódki i kajaki różnorakie tu się zatrzymują. Upodobało sobie zaciszny brzeg tyniecki ptactwo wszelakiej maści. Cudnie się wdzięczy w reflektorze zachodzącego słońca. Teatr panie… teatr…

A! W Tyńcu Wielkanoc jest przez okrągły rok 🤩 Takie wzgórze mają… W sumie żadna sensacja, że akurat tam w tym roku pierwsze bazie znalazłam 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *