Przez zaczarowane drzwi w zaczarowanej szafie wchodzi się do świata bajek i zabawek… Naprawdę! W Warszawskim Muzeum Domków dla Lalek, Gier i Zabawek tak właśnie to działa. Czary mary – i już 😊 Najpierw sala z gablotami, w których lalki ze wszystkich zakątków świata, poukładane kontynentami. Osobna szafa na lalki z różnych zakątków Polski. Potem gry planszowe (w większości takie z czasów PRL) i zabawki produkcji polskiej z przed 50 i więcej laty. A potem domki dla lalek. Ale jakie to cudeńka! Jest sala szkolna, sklep spożywczym, kuśnierz, salon krawiecki, plaża, szpital i kilka wersji kościołów i innych świątyń… No i pary młode w wielu wersjach! Właściwie to takie realia życia z dawnych epok, zminiaturyzowane i wstawione do świata zabawek 😊 Naturalne przecież, że dzieci lubią naśladować i bawić się w dorosłych. W takich domkach – bez trudu mogły!
Poza wszystkim zachwycił mnie kunszt i precyzja miniaturowych domków. Cuda! Popularne były zwłaszcza w Anglii, Niemczech oraz Italii. Te XIX wieczne – szczególnie zachwycają pomysłowością i kunsztem. A przynajmniej mnie – zdecydowanie! Pewnie sama chętnie godzinami układałabym maleńkie filiżanki z herbatą na maleńkim stole w maleńkim salonie…
To co w muzeum można zobaczyć pochodzi głównie ze zbiorów kolekcji Anety Popiel-Machnickiej. Sama właścicielka kolekcji zdecydowaną większość eksponatów własnoręcznie odnowiła. W wejściu przywitały mnie dwie miłe panie, które do zwiedzania zapraszają z gracją i uśmiechem równym Mary Poppins albo wróżki kopciuszkowej. 😊 Weszłam do muzeum tak naprawdę przypadkiem i nie nastawiona na jakieś większe emocje. A okazało się, że przeniosłam się w świat baśni jak Alicja przez lustro, albo raczej Łucja przez szafę – bo przecież przez szafę do tej bajki weszłam 😉