„Świat się nie kończy świat się zaczyna. Miłość to świata sens i przyczyna. Dopóki kocha się dwoje ludzi. Słońca na niebie Bóg nie ostudzi…” Chyba mieszkańcy tureckiego Şirince (Çirkince, choć nie wiem czy taka znowu brzydka… bo to dosłownie znaczy nazwa miejscowości, Chyba lepsza nazwa Şirince – czyli przyjemny 😊 ), powinni sobie tę piosenkę Rubika hymnem miasta ustanowić, bo według przepowiedni Majów to jest jedno z miejsc w którym nie będzie końca świata 😊
To właściwe osada grecka. Aktualnie utrzymuje się z produkcji oliwy i wina, no i z turystyki (zwłaszcza gdy ktoś koniec świata zapowie kolejny… 😉 ). Jest urokliwym miasteczkiem, pełnym kawiarenek, restauracyjek, sklepów ze wszystkim co turysta zamarzy… Nawet tak zwane „muzeum” jest. Ale czy warto tam wejść… Niekoniecznie – bo nawet ochłody w dzień upalny nie daje 😉
Według jednej z tradycji chrześcijańskich to tutaj miało miejsce Wniebowzięcie NMP. Do dzisiaj najważniejszymi zabytkami miasta są dwa kościoły chrześcijańskie. Są nieczynne, ale zwiedzać można. W jednym (Jana Chrzciciela, chyba datowany na okolice Bizancjum) jest sala wystawowa a w drugim, św. Demetriusza… pies spał na środku bo chłodził się zagrzebany w piasek w jakimś wyłomie posadzki… W sumie smutny widok. Choć sprawiedliwie oddać trzeba – że ostatnio obydwa zabytkowe kościoły zostały odremontowane, jako jedna z głównych atrakcji turystycznych miasteczka. To znaczy wchodząc do środka, miałam wrażenie, że jest tuż przed remontem ale w porównaniu z fotami, które wiszą ekspozycyjnie i prezentują stan przed – faktycznie był remont… 😊 W obydwu kościołach zachowały się fragmenty polichromii. Ładne i pełne symboli. W ostatniej chwili chyba zostały uratowane przed zniszczeniem. Na przykład dobrze zachowany mandylion na fragmencie drewnianego ikonostasu, motywy eucharystyczne lub przedstawienia „źródło życia”.
No… Ot, takie „sirince” ukwiecone miasteczko z dziesiątkami kawiarnianych ogródków i ładnymi widokami na okolice z tego Şirince. 😊