Turcja – Afrodyzja

Afrodyzja… Już sama nazwa kojarzy się jakoś automatycznie z miłością… Kiedyż w tej, obecnie tureckiej miejscowości (stanowiska archeologicznego właściwie) był praktykowany kult matki ziemi, który się ciut Grekom z Afrodytą skojarzył – no i mamy Afrodyzję. Potem rozbudowana rzymsko, zwłaszcza za Hadriana a potem sporo miejsc w mieście „ochrzczonych” zostało chrześcijańsko i dostosowanych do kultu nowej religii. Wtedy też zmieniono nazwę miasta na Stauropolis (Miasto krzyża).

Miasto piękne, duże, bogate. A to dzięki złożom niebiesko szarego marmuru karyjskiego, który nieopodal wydobywano. Swoją drogą w tym właśnie kolorze i kamieniu większość ruin.

Nadal – choć to tylko ruiny i wykopaliska – nawet niewprawne oko laika, bez trudu zobaczy świetność miasta. Sporo się zachowało i to w dużych kawałkach nie wymagających nadmiernej wyobraźni archeologa, historyka czy kulturoznawcy. Najpierw piękny i zdobny tetrapylon. Przez tę bajeczną bramę wchodzi się do świata antyku i pierwszych wieków. Teraz już porośniętego dzikimi krzewami figowców i grantów, przyprószonego kurzem wieków ale niezmiennie pięknego… Ze świątyni Afrodyty został głównie temenos – takie centralne i najważniejsze miejsce w świątyni, gdzie nie każdy mógł wejść. Sama świątynia piękna była niegdyś. Zdobiona obficie rzeźbami do czego i materiał był z pobliskiego kamieniołomu i ręce sprawne uczniów szkoły rzeźbiarskiej działającej w mieście. Dalej termy dedykowane Afrodycie i Hadrianowi. Trudno je nie zauważyć. 😊 „Oznaczone” wśród ruin nagim męskim torsem bezgłowej rzeźby. Prawie słychać tam plusk wody w basenach i gwar rozmów bywalców… Jeszcze dalej teatr z I wieku p. n. e., na agorze – Odeon dla spotkań rady miasta, trochę z boku miasta – stadion. Tuż przy wyjściu z obiektu – Augusteum poświęcone na równi Afrodycie jak i boskiemu Augustowi. Duuużo ciekawych obiektów.

Marmur karyjski dobrej jakości jest! Może dlatego w Afrodyzji zachowało się sporo inskrypcji i drobnych dekoracji. Wiele z nich umieszczonych zostało w „Murze Archiwalnym”. Zachowały się też inskrypcje świadczące o istniejącej, i rozwijającej się dużej społeczności Żydowskiej.

Niebiesko szara Afrodyzja… w diademie błękitno szarych szczytów wzgórz… Zupełnie przypadkiem w podobnej kolorystyce ubrana byłam odwiedzając to miejsce… Pamiętam, że miło było usiąść na przewróconej kolumnie i rozmyślać… o kulcie Afrodyty w Afrodyzji… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *