W sumie niewielkie, ale zupełnie dobrze ekspozycyjnie zorganizowane Muzeum Północno-Mazowieckie w Łomży. Ma już swoje lata w sumie no działa od 1948 roku. Starania Adama Chetnika doprowadziły do tego by sporym wysiłkiem muzeum powstało. Co można zobaczyć? Dla mnie głównie fascynujące były bursztyny. Ten region bursztynami stoi! To fakt bezdyskusyjny 😊 Ale te na wystawie nie tylko ładnie były pokazane ale i ciekawie opowiedziane. Aż miałam ochotę nabyć drogą kupna jakąś piękną rzecz jubilerską… Ostatkiem sił się powstrzymałam 🙂 🙂 Nie dziwię się, że w strojach regionalnych obfita biżuteria bursztynowa jest akcentem koniecznym i nieodwołalnym dla zacnego prezentowania się. Kolejna wystawa stała to „Kurpiowskie osóbki”, czyli światki wszelakie w przydrożnych kapliczkach lub przydomowych instalowane. Tak dla ochrony przed złym, dla zapewnienia szczęśliwości… A jak już szczęśliwość mamy zabezpieczoną – to możemy pooglądać dwie kolejne „opowieści”. Tym razem o samej Łomży. Jedna tak od czasów archeologicznych a druga znacznie późniejsze czasy przybliża bo tak od połowy XVII wieku. Zaskoczeniem dla mnie był zbiór lamp. Jakoś tak bardziej z Krosnem kojarzę taką tematykę. Ta kolekcja łomżyńska – całkiem imponująca. Są lokalne produkcje i takie rodem z Chin, są stojące, wiszące, zdobne i proste w formie. No ładnie, choć pewnie gdyby było więcej miejsca to jeszcze piękniej mogłyby być wyeksponowane. Teraz tłoczą się w kilku gablotach. Na koniec czasowa. Duże przestrzenie ekspozycyjne na parterze a w nich prezentowane ostatnio pozyskane dary dla muzeum. Czyli tak tematycznie – wszystko! Ale taki charakter wystawy. Pokazać co nowego w zbiorach się pojawiło.
W sumie – sympatyczne, klasyczne ekspozycyjnie muzeum w którym zerknąć tu i tam jest na co! I co ważne…. Z pięknymi bursztynami!!!! 😊









