Kraków – Piwnica pod Baranami, „Chanuka, Izabela Szafrańska” [NOWY POST]

Ale kawał instrumentu ma Izabela Szafrańska w krtani!!!!! Fenomenalny głos. A jeśli dodamy do tego bajkową suknie i świadomy gest dłońmi (które Michał Anioł pewnie chętnie by wyrzeźbił…) – całość daje koncert, na którym ma się ochotę być. 😊 Zwłaszcza, że ten – „Chanuka”, zorganizowany został przez TSKŻ w gościnnych progach Piwnicy pod Baranami w Krakowie. Całość jak to w klimatach piwnicznych, poetycka i nastrojowa, podbita anturażem miejsca i blaskiem wszechobecnych świec (ciut w dekoracjach scenicznych zabrakło mi choć jednej małej chanukij skoro koncert tak zatytułowany ale to w sumie drobiazg nieistotny). Repertuar – piosenki i pieśni Żydów Aszkenazyjskich i Sefardyjskich.

Tak sobie myślę… Muzyka żydowska jest jednak bardzo trudna do wykonania… Do wykonania takiego by nie było wątpliwości, że to muzyka żydowska. Dla Izabeli Szafrańskiej zdecydowanie bliższy wydaje mi się być klimat muzyczny Żydów Sefarad. Tu było super ok. W tych Aszkenazyjskich – cóż… Czasem brzmiały jak muzyka romska, czasem zbyt mocno (profesjonalnie ale zbyt mocno) podrasowane „swingująco-jazzująco” no i… pięknie ale czy żydowsko? 😊 Dwie piosenki jednak wybrzmiały fantastycznie i tu wątpliwości nie miałam najmniejszych na jakim koncercie jestem. „Bucik” (jeśli dobrze zapamiętałam tytuł… 😉 ) który artystka zadedykowała siedzącemu na widowni mężowi i „ירושלים של זהב „ (Yerushalayim shel zahav) WOW!!!! Ale tam były emocje!!!! W pierwszym przypadku – wiadomo 😉 miłością ociekał każdy dźwięk. W drugim… mnie mała łezka gdzieś chyba w kąciku oka… Bo to chyba jest najprostszy przepis na muzykę żydowską: bierzemy sporą garść emocji, doprawiamy gramem kwaśnego smutku i na koniec pudrujemy uśmiechem szczęścia. Te dwie piosenki Izabela Szafrańska przyrządziła pięknie według przepisu. 😊 A i chanukowe muzyczne danie sefardyjskie – podała pyszne. 😊

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *