Złote runo… I od razu mamy wizualizację czegoś fantastycznego, oczekiwanego, pożądanego, cennego… Czy to tylko nasze wyobrażenia? Nasze marzenie o bezcennym skarbie, którego pożądamy? Trochę tak 😊 Ale też trochę nie 😉 Złote runo – to mityczne, było skórą złotego skrzydlatego barana Chrysomallosa. Jazon pokonał smoka i zdobył runo. To z wyprawą Argonautów kojarzyć trzeba. W sumie takie runo to nic niecodziennego było, bo skórę baranów wykorzystywano do pozyskiwania złota z rzek na przykład. Potem się suszyło i drobiny złota – hop do sakiewki 😊 Istnieje hipoteza, według której Jazon taką właśnie złotą skórę pozyskał. A precyzyjnie – pozyskał ją w historycznej krainie Kolchidzie. To tereny obecnej Gruzji. No i przez ten przydługi wstęp – mamy wyjaśnienie dlaczego „Złote runo” to tytuł czasowej wystawy, która była w Nowym Gmachu Muzeum Narodowego w Krakowie.
Faktycznie sporo eksponatów na wystawie złotych lub w złotym kolorze 😊 Ale w przeróżnych odsłonach. Bo i rzemiosło artystyczne wielce i broń piękna a groźna i stroje z tradycji utkane i mądrością rękopisy zapisane… I tak od najdawniejszych artefaktów opowieść o Gruzji się zaczyna a na sztuce XX wieku kończy. Oczywiście akcenty polskie w sztuce gruzińskiej też były. Ale to tak jest, że od wieków historia Polski i Gruzji jakoś splatały się. Ta wystawa też podtrzymuję tę tradycję – bo to praca wspólna MNK i ośrodków z Gruzji. Opowieść pięknie poprowadzili kuratorzy wystawy. Czasem czułam się jak na jakimś bazarze gdzie cudowności kupić można, czasem jak w składach kupców z drogimi przedmiotami w ofercie, czasem jakbym zaglądała do skarbca gdzie cenne przedmioty ukryte, czasem sacrum, czasem profanum… Chyba najbardziej w oko wpadło mi pokazanie zrekonstruowanej sukni królowej Tamar i tuż obok – portret jej samej. W tej samej sukni rzecz jasna! Ach i stele! Fantastycznie zostały pokazane oświetleniem, które wyciąga szczegóły z mroku. Super!
A tak w ogóle to faktycznie mentalnie przeniosłam się do Gruzji i miałam wrażenie, że znowu wędruję po bezdrożach i miastach tego cudownego kraju. Gdyby na koniec wstawy w Nowym Gmachu jeszcze serwowano jakieś pyszności z kuchni gruzińskiej dla degustacji – to już absolutnie idealnie by było 😉 😊











