Indie – Junagarh Fort

Czerwony, złoty, alabastrowy, koronkowy, szesnastowieczny Junagarh Fort. I mocarny do tego – bo był niemalże nie do zdobycia! W sumie duży… Kolejni władcy dokładali kolejne pomieszczenia i się rozrastało „maleństwo”.😉 Do dzisiaj zresztą w jednej z części aktualna rodzina władców zamieszkuje. Te najbardziej chyba wypasione części fortu to Chandra Mahal. Ileż tam inkrustacji, kameryzacji, kolorów… Pokoje Anup Mahal – w sumie też niczym nie ustępują. No generalnie – na bogato! W sumie to jest kompleks pałaców, dziedzińców i świątyń. Do fortu prowadzi siedem bram. Oczywiście uzbrojone „kolczastymi” wrotami i zbudowane z takimi „zakrętami” by słonie nie zdołały ich sforsować. Swoją drogą figury dwu słoni zdobią Bramę Słońca, strzegąc pewnie Fortu. Przy innej, czerwone odciski dłoni żon władcy. To znak, że popełniły sati…

Trafiłam tam późnym popołudniem. Słońce czule otulało koronkowe mury fortu. Turystów już prawie nie było. Pora taka, że przenieśli się do miejsc pozwalających na degustacje czegoś tam dobrego 😊 I tak snułam się niemal samotnie po dziedzińcach, jakichś balkonach, dachach przerobionych na tarasy. Długie cienie towarzyszyły mi wiernie. Słońce pieściło miłym ciepłem zachodu. A mnie się wizualizowały stopklatki… Anturaż szyty na miarę do jakiegoś filmu albo fot sesji.

Tak sobie myślę… Otaczanie się pięknem, jakaś nieoczywista muzyka sącząca się w tle, dedykowane światło, natura grająca w harmonijnym duecie z wytworami rąk ludzkich. To ważne. To sprawia, że może poczuć ułamek sekundy szczęścia… Ci z Junagarh Fort chyba o tym wiedzieli…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *