Hiszpania – Lloret de Mar, cmentarz

Być może to dziwne ale lubię spacerować po alejkach cmentarnych. Dobrze mi się wtedy rozmyśla. Szczególnie często, z kilku powodów, bywam na pięknych zwłaszcza jesienią, krakowskich Rakowicach lub na Miodowej w Krakowie. Dzisiaj jednak (może przez pogodę, która mizernie zachęca do wyjścia) myśl pomknęła w inne rejony. Choć nadal eschatologicznie – to cokolwiek cieplej. 🙂

Jedno z bardziej znanych katalońskich miasteczek turystycznych to Lloret de Mar. Sporo tu atrakcji turystycznych – zarówno tych „plastikowych” jak i tych dla bardziej wyrafinowanych globtroterów oczekujących na obcowanie z kulturą lub naturą. Jest też cmentarz. Cudowna perła secesji! Małą architekturę sepulkralną tworzyli tu najwięksi artyści (między innymi Josep Puig i Cadafalch, Antoni M. Gallissà, Soqué Lluís Llimona, Bonaventura Conill, Montobbio Ismael Smith i Mari, Eusebi Arnau itd. itd), których dziełami zachwyca się Barcelona – a z nią cały świat. To głównie szkoła jednego z moich ulubieńców – Gaudiego! A, że uczniowie w sumie godni mistrza – rzeczony cmentarz wprawia nie tyle w zadumę co w zachwyt. Cmentarz w Lloret de Mar został oficjalnie otwarty w 1901 roku (powstawał pięć lat), a powstał z przeznaczeniem dla majętnych Hiszpanów (Los Indianos), którzy chcieli swe doczesne szczątki złożyć w rodzinnej ziemi. I składali, wcześniej oznaczając miejsce pochówku cudownymi (i sporo kosztującymi) kaplicami, rzeźbami, nagrobkami, ozdobnymi portalami, mauzoleami itd. Efekt – gdziekolwiek by nie spojrzeć, wijące się linie, jakby naśladujące pomięte wybrzeże Costa Brava. Tutaj wyrastają kamienne lilie a w innym miejscu ktoś rozsypał kamienne róże. Mnóstwo tu zadumanych aniołów… A może nie aniołów, a tylko poetyckich kobiet, które zastygły tak wpatrzone w czmychającą z nagrzanego kamienia jaszczurkę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *