To, że Barcelona jest Gaudiego – mamy ustalone. No ale przecież to cudowne miasto nie wyskoczyło spod ziemi za czasów mistrza Antonio. Stolica Katalonii metryczkę ma sięgającą Fenicjan. Przez blisko 100 lat była pod panowaniem Maurów. W wiekach średnich stała się stolicą hrabstwa. Tu była siedziba kancelarii Królestwa Aragonii. A jeszcze potem dotknęła miasto i wojna o sukcesję hiszpańską i wojny napoleońskie…
Barcelona to miasto mocno turystyczne. I dziwić się nie należy. CUDOWANA jest!!! A i zabytków z listy UNESCO sporo (głównie związanych z Gaudim) Ale i inne atrakcje nie wolno po macoszemu traktować. Kilka pięknych średniowiecznych kościołów. Między innymi katedra lub kościół Santa Maria del Mar. Mnie powaliły fasady. A precyzyjniej – żygacze. To istna bajka! Ależ poczucie humoru rzemieślnicy mieli… No no… Niektóre naprawdę wymiatają! Średniowieczny jest też kompleks pałacowy – Palau Reial Major. Zresztą cała średniowieczna dzielnica fantastycznie wciąga w klimat. Śladów późniejszych epok też sporo – np. XVII wieczny zamek Montjuic. No i słynny Plaça d’Espanya, powstały w XVIII wieku główny plac Barcelony. A nieopodal Font màgica – fontanna, która wieczorową porą wyrzuca w górę hektolitry podświetlanej wielobarwnie wody. I wszystko to w rytm brzmiącej (chyba na żywo, choć pewna nie jestem) muzyki. Magiczny koncert… A skoro o wodzie mowa. Warto w Barcelonie odwiedzić też oceanarium, w którym zaprzyjaźnić można się z rekinem, płaszczką lub innym konikiem wodnym Ech… W Hiszpanii nie ma brzydkich miejsc – to wiadomo! Ale Barcelona jest jednym z takich, do których mogę wracać raz po raz… I jakoś… nigdy się nie nudzi…