Hiszpania – Barcelona, Antonio Gaudi

Barcelona Gaudim stoi!! To znaczy jest tam mnóstwo cudownym miejsc ale – Gaudim stoi! A że – Antonio jest jednym z moich ukochanych twórców – nie myślę się kłócić, z tą dość oczywistą prawdą. Facet zakręcony był jak słoik. Musiał być! No inaczej, takich cudów architektonicznych nie da się wymyślić… Jak domki z piernika, lukrowane czasem, a czasem z marcepanem i bakaliami. A innym razem jakby to termity zrobiły a nie człowiek wykombinował. Albo fale morskie na tyle długo brzeg okładały z impetem, że wreszcie uległ, pękł, odsunął się nieco by opływowym kształtem nie stawiać falom oporu – tak zdrowiej…

W Barcelonie kilka miejsc obowiązkowych dla fanów Gaudiego. No oczywiście La Sagrada Familia. Kościół budowany dłuuuuugo. I zanim go dokończyli – to już na listę UNESO wskoczył. Gaudi w sumie przejął budowę, ale po swojemu ją przerobił. To jest lustro, w którym natura się odbija. Tam nie ma dwu jednakowych detali – i każdy wykonany ręcznie. W środku, zamiast kolumn – rosną kamienne drzewa z koronami w miejsce kapiteli. Kościół ma 18 wież – to dwunastu apostołów, czterech ewangelistów, Maryja i Chrystus. Konsekrowano świątynię w 2010 roku (jeszcze do końca nie skończoną – plan na zakończenie to 2026 rok) a osiem lat później – poinformowano, iż świątynia od 136 lat budowana jest bez pozwolenia. Na szczęście do konsensu doszli… 😉

Park Güell – park a w nim wtopiona architektura. Założenie było takie, że bogaci będą sobie pozwalać tu pomieszkiwać. Miało być ok. 60 takich mieszkanek, skończyło się na kilku. Ale fantastycznych 🙂 Schody pełne symboli prowadzą do pawilonu głównego, który zwieńczony jest słynną ławką – gzymsem. Podobno uformowana jest tak, żeby „tyłek” się mógł wkomponować i bezboleśnie można było na kamiennej jednak przecież ławce siedzieć sobie i godzinami jeśli wola.

Casa Mila, Casa Calvet, Casa Batlló i Casa Vicens. No jest kilka tych Casa w Barcelonie. Ta pierwsza – chyba najbardziej znana. Tam kawałka prostej ściany nie ma! Mozaiki, witraże, jakieś „stalaktyty”, uskoki… Cudo! To chyba jedno z tych miejsc gdzie ewentualnie, mogłabym pomieszkać, gdybym Krakowa tak bardzo nie lubiła…. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *