Gruzja – Gori

Zdarzyło mi się być w bardzo wielu miejscach upamiętniających wielkich tego świata. Głównie byli to muzycy, kompozytorzy, malarze, rzeźbiarz, poeci, pisarze i artyści wszelkiej proweniencji (takie miejsca lubię). Rzadziej – choć też się zdarzało – były to miejsca poświęcone wielkim politykom, przywódcom, ludziom którzy losy świata pchnęli na nowe tory… Dziwnie się jednak czuję, odwiedzając miejsca dedykowane zbrodniarzom. Gori w Gruzji do takich należy. W mieście tym urodził się Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, powszechnie znany jako Stalin. Kim był wszyscy wiedzą – nie miejsce tu by się rozwodzić nad tym jakim był człowiekiem, dlaczego takim się w którymś momencie stał i jak wiele istnień ludzkich zniszczył… Mnie zainteresowało samo miejsce. Gori – miasto, które promuje się na Stalinie. Spory budynek, a w nim pamiątki, zdjęcia (Wyselekcjonowane – takie od młodych lat, i takie z bliskimi, i takie jako władca świata, i takie pozowane jako ojca narodu i przyjaciela dzieci…), zrekonstruowany pokój w którym odpoczywał i ten w którym pracował… I osobiste pamiątki wodza. A na zewnątrz wiejski dom, w którym się urodził w rodzinie… no cóż, takiej jakich wówczas wiele było… i wagon pancerny, którym podróżował bo inaczej się bał… Strach, to swoją drogą uczucie powtarzalne w wypadku ludzi jego pokroju…

Mnie zastanawia coś innego. Mieszkańcy Gruzji i samego Gori właściwie są dumni z tego powodu że „tak wielki człowiek” urodził się właśnie tutaj… Mieszkańcy miasta mocno protestowali nawet gdy chciano usunąć pomnik Stalina stojący przed ratuszem! Widziałam całe rodziny zwiedzające ten przybytek. I wcale nie było na ich twarzach przerażenia a bardziej ciekawość i fascynacja. Jeszcze bardziej dziwili mnie turyści (Europejczycy!). Cześć przechodziła obojętnie – bo taki punkt w programie wycieczki; cześć z przerażeniem w oczach i skrajnymi emocjami… Ale byli też tacy, którzy radośnie podrygując – bawili się przednio (!), robiąc sobie na przykład „selfiki” z popiersiem Stalina, przytuleni doń lubieżnie lub strojąc idiotyczne miny…

Boże broń od zwyrodnialców, którym władza wpadła w ręce… ale też broń, od osób, którym łatwo przychodzi trywializowanie historii… Bo nie o to chodzi by rozpamiętywać. Nie o to też chodzi by zapomnieć. Ale by mieć właściwe, zdrowe patrzenie na to co było, po to by mieć roztropne patrzenie na to co będzie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *