„Miasto tysiąca minaretów”, „Wielkie Mango” – po prostu Kair. Czy faktycznie tysiąca? Nie wiem, nie liczyłam. Wśród mieszkańców Kairu przeważają muzułmanie – to jasne, zatem i meczetów sporo. Ale jest też dzielnica koptyjska. To przedchalcedońska odmiana chrześcijaństwa. Koptów należy kojarzyć z rdzennymi mieszkańcami Egiptu i ich odsłoną chrześcijaństwa – obecnie w kilku wersjach: ortodoksyjnej i unickich. Wszelkie inne wersje kościołów chrześcijańskich też oczywiście w Kairze rezydują. Jest również społeczność żydowska, zgromadzona wokół jedynej z dwunastu synagog w mieście. Synagoga Ben Ezyr w Starej Dzielnicy nazwana tak została na cześć rabina Jerozolimy. Datowana jest na IX wiek ale obecny budynek to XIX przebudowa. W trakcie tego remontu odkryto tutaj genizę z ogromną ilością żydowskich rękopisów, między innymi ze zwojami Tory, z których niektóre datowane były na VI w. lub manuskryptem z „Pieśnią Morza” datowanym na XVII/XVIII w. itd. itd. Według jednej z tradycji to nieopodal tej synagogi córka faraona znalazła małego Mojżesza. Z zabytków koptyjskich najciekawszy jest chyba wiszący kościół NMP. Dosłownie wiszący bo jest nad bramą Twierdzy Babilon. Wchodzi się do niego po dwudziestu dziewięciu schodach. To jeden z najstarszych kościołów koptyjskich, no i był siedzibą koptyjskiego papieża. Ale faktycznie najwięcej w Kairze meczetów. Dominującym odłamem islamu są tu sunnici i do nich należy większość z nich. Jest więc na przykład meczet Al.-Husajna (podobno z przechowywaną w nim głową Husajna ibn Ali – wnuka Proroka), najstarszy chyba meczet Ahmada Ibn Tuluna, faktycznie olśniewający meczet Al-Azhar lub meczet Muhammeda Alego zwany też Alabastrowym. Ładnie się prezentuje (ten ostatni) na szczycie cytadeli ale alabastrowy to w sumie tylko z nazwy, bo płyty alabastrowe wywiezione zostały do pałacu Abbasa I zanim na dobre meczet wykończono. To znaczy w wystroju meczetu alabaster jest i całość robi wrażenie – ale mniej niż miało być w założeniu.
Oprócz świątyń i domów modlitw jest w Kairze wiele, wiele, wiele więcej zabytków związanych z każdą z wymienionych religii a i z tymi starożytnego Egiptu – też. A jak się już komuś po zabytkach sacrum znudzi łazić to można po słynnym Khan el-Khalili (czyli suku) posnuć się i pooglądać to i owo, pohandlować z tym lub tamtym, kupić to lub to… Tutaj naprawdę można było kupić i sprzedać wszystko! A późnym popołudniem (bo wieczoru to co do zasady nie ma, słońce gaszą i cyk – jest noc z iście egipskimi ciemnościami) wspiąć się na cytadele by w ciepłych promieniach słońca popatrzeć na panoramę tętniącego życiem Kairu. A tętni całą dobę, nawet w „mieście umarłych”. Cmentarzach na których mieszka dobrych wiele tysięcy dzikich lokatorów. Po prostu w grobowcach lub prowizorycznych konstrukcjach wzniesionych pomiędzy nimi. Ot takie miasto w mieście, gdzie zmarli są sąsiadami żywych.