Czasami tak jest… Coś wydaje się super atrakcyjne, pociągające, kusi by pojechać. A potem się przyjeżdża i… Niby nawet jest ok ale coś nie tak… Zamek Lëkurësi w Albanii zbudować miał Sulejman Wspaniały w 1537 roku. Miał on być obroną przed zakusami Wenecjan władającymi wówczas Korfu. Warownia na planie czworoboku, z dwoma basztami w narożnikach… Badania archeologiczne wykazały w tym miejscu znajdującą się osadę średniowieczną. Zabudowania mieszkalne, nawet i świątynia. Zapewne stała się przyczynkiem dla wzniesienia zamku. Przy czym ten obecny (jego resztki) to raczej przebudowy XVIII wieczne. Ali Tepelani Pasza – taki lokalny mix Janosika i czy ja wiem… Jeremiego Wiśniowieckiego? , założył tu garnizon na ponad 200 żołnierzy. Zresztą garnizon tu był do XX wieku – tyle że „kolor” żołnierzy się zmieniał. W 1970 roku miejsce zostało wpisane na listę zabytków. I tak sobie było zabytkiem do lat ’90 kiedy stało się… no właśnie.
Miejsce historycznie fajne. Pojechałam. No może nie na wschód słońca (podobno obłędny i w ogóle) – raczej jestem fanem zachodów… ale było wcześnie mocno i wczesne słońce świeciło cudnie. Warownię z dala widać. Parking. Potem podejść trzeba kawałek kamienną drogą. No super. Brama – wchodzę, i… jestem w restauracji! To znaczy restauracja była zamknięta na szczęście – bo za wcześnie. Ale na dziedzińcu porozstawiane gustowne stoliki, parasole, jakieś lampy „klimatyczne”. W budynku (zbudowanym na samym środku dziedzińca zamkowego) widać przez okna i drzwi, że sale restauracyjne. Idę dalej. Nadal stoliki ale teraz takie jakieś bardziej kawiarniane i z widokiem na. W sumie widoki są tam jedyną atrakcją. I nie dziwię się, że akurat to miejsce wybrano na zbudowanie Lëkurësi. Dookoła – i w stronę morza i w stronę lądu widać wszystko jak na tacy (nomen omen )
Czasami tak jest… Coś wydaje się super atrakcyjne, pociągające, kusi by pojechać. A potem się przyjeżdża i… To fajne pozornie miejsce nie potrafi nas zatrzymać ani skusić by przyjechać się chciało ponownie…